Przejdź do głównej zawartości

39. Friendship.

Jak to jest mieć przyjaciela? Co się wtedy dzieję? Czujesz się wyjątkowo?

Mieć przyjaciela to jest jedno z najlepszych uczuć na świecie. Wiesz, że przy tej osobie możesz być sobą, nikogo nie musisz udawać, bo ona akceptuje cię w stu procentach. Gdy masz problem to zwracasz się pierwsze co to do niej (lub niego), wyżalasz się, płaczesz, złościsz, wyładowujesz emocje, a to tylko sprawia, że jest ci lżej. Potrafi doradzić, powstrzymać cię o zrobienia czegoś głupiego, czegoś co możesz potem żałować. Pocieszy, przytuli i sprawi, że wszystkie twoje problemy staną się mniejsze i będziesz pewniejsza (pewniejszy), że dasz radę je pokonać i wygrasz z losem. Ale przyjaciele nie są tylko od tych złych chwil. Pomyśl sobie, ile razy przeżywaliście wspólnie fantastyczne lub niespodziewane przygody, co wam się przytrafiło, jak dużo godzin przegadaliście przy kawie, herbacie, winie, piwie, wódce. Jak dużo było imprez, na których wyszaleliście się tak, że powroty rano były śmieszne i jeszcze staliście pod blokami godzinę, bo mało się nagadaliście. Ty wspierasz ją (lub jego) w związku i widzisz, że jest szczęśliwa (szczęśliwy) i to przynosi ci uśmiech na twarzy. Wiesz również to, że ona (lub on) całkowicie wspiera twój związek i jest szczęśliwa razem z tobą. Zawsze możecie na siebie liczyć, we wszystkim sobie pomożecie. Ile macie wspólnych zdjęć? Ile wspólnych filmów, piosenek, książek? Gdy tak się wspólnie wspomina to, co było w podstawówce, gimnazjum czy w liceum sprawia, że śmiejecie się nieustannie. Znacie teksty piosenek, które śpiewałyście pięć czy sześć lat temu. Każdy z nas ma taką osobę, która jest dla niego warta więcej niż największe pieniądze na świecie. Doceniajmy to, że mamy jednego czy dwóch prawdziwych przyjaciół, bo oni są cenniejsi i prawdziwsi niż dziesięciu, ale fałszywych.


Komentarze

  1. Piękny tekst. Wręcz idealnie wyraża moje myśli :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny tekst. Wręcz idealnie wyraża moje myśli :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

19. Polski Transplantolog.

Czy ktoś z Was, jak był mały, bawił się w lekarza i udawał, że operuje kogoś, zaszywa mu jakąś ranę czy po prostu stara się wyleczyć wyimaginowaną chorobę? Ja się tak bawiłam, a teraz na widok otwartego złamania na jakimś filmie, czy po prostu oglądając serial medyczny i widząc "wnętrzności" jest mi słabo. A ilu jest lekarzy z prawdziwego zdarzenia? Takich z powołania? Jednym niewątpliwie jest, a raczej był Zbigniew Religa. 20 listopada 1985 roku miała miejsce pierwsza udana transplantacja serca wykonana przez zespół prof. Religi w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu. 15 sierpnia tego samego roku Religa przeprowadził pierwszą operację na sercu, a kilka miesięcy później - udaną transplantologię. Jednak przełomową operacją była ta z dnia 5 listopada, dalej rok 1985. Profesor wspominał, że pamiętał każdą minutę zabiegu i dokładny jego przebieg, podobnie jak losy pierwszych pacjentów, którym przeszczepił serce. Niestety, operowany pacjent 5 listopada przeżył tylko dwa mie

47. Tatuaże - czy naprawdę są takie złe?

Kiedyś tatuaże kojarzyły się z kryminalistami, z osobami, które siedziały w więzieniu i tam sobie je zrobiły. Ale w obecnych czasach jest to już raczej postrzegane zupełnie inaczej. Każdy ma swój gust (o tym się nie dyskutuje!), każdemu się co innego podoba i coś innego można lubić. Gdyby każdy człowiek był taki sam, to chyba byłoby nudno, prawda? Zacznę może od naprawdę krótkiej historii tatuażu, która sięga czasów Starożytnego Egiptu, czasów faraonów i piramid. Badacze odkryli mumie, które mają ślady noszenia tatuaży oraz malowidła naścienne mówiące o stosowaniu techniki tatuaży 2000 lat p.n.e. W starożytnej Grecji w ten sposób "naznaczało" się szpiegów, a Rzymianie oznaczali tak niewolników i - uwaga - kryminalistów. W innych częściach świata, np. na Borneo, kobiety nosiły tatuaże na przedramionach i to miało oznaczać, że posiadają jakieś indywidualne umiejętności. Były również takie tatuaże, które odpychały choroby - znajdowały się wokół nadgarstka czy palców. T

7. Witaminki, witaminki...

Przyszłam dzisiaj do domu razem z moją siostrą, gdyż byłam po nią w szkole, i ona poprosiła mnie, żebym pomogła jej przy zadaniu domowym. Iza zasiadła do jedzenia zupy ogórkowej, a ja zaczęłam przeglądać jej książki, w poszukiwaniu lekcji do odrobienia. W elementarzu pojawiła się kolejna literka, którą Młoda miała się nauczyć pisać i to była literka N. Główną bohaterką była Natalka, która notowała sobie w notesie informacje o witaminach. Znalazłam fajny wierszyk, dzięki któremu szybko pojawił się pomysł na nowy wpis: Opowiem dzisiaj o witaminach, Które mieszkają cicho w jarzynach. Wprost z abecadła mają imiona, Potrafią wielkich rzeczy dokonać. Kwaśne bywają i bardzo małe, Lecz przyjaciółki z nich doskonałe! Słuchaj uważnie, zaraz się dowiesz,  Że gdy je zjadasz, to dbasz o zdrowie. Co mi daje witamina A? To dzięki niej zdrowe oczy mam! Co mi daje witamina B? Zdrową skórę i słodki, błogi sen! Co mi daje witamina C? Złym chorobom zawsze mówi: "