Przejdź do głównej zawartości

33. Książki i filmy.

Witam Was moi kochani. Dzisiaj skupię się na książkach i ich adaptacjach filmowych. Takich wpisów jest dużo. Ile wpisów - tyle opinii. Możecie krytykować, chwalić, polecać, wypowiadać swoje zdanie na temat poniższej listy w komentarzach. Początkowo lista miała iść od końca, ale stwierdziłam, że nie będę zbyt wartościować książek i filmów  - każdy z Was zrobi to dla siebie. Jedne będę chwalić, co do drugich będę neutralna, a inne będę lekko hejtować. Zapraszam serdecznie do czytania i do oglądania zwiastunów, jeśli ktoś nie widział.  :).

 1. "Niezgodna" - pierwszą część trylogii naprawdę bardzo dobrze się czyta. Książka napisana fajnym językiem i ciekawe opisana akcja. Film dość dobrze trzyma się fabuły książki, każdy sobie inaczej wyobraża głównych bohaterów, ale ja jestem naprawdę zadowolona, bo postaci bardzo dobrze odgrywają swoje role. W marcu tego roku wchodzi na ekrany kin druga część trylogii "Zbuntowana" (tytuł trochę jak jakaś telenowela brazylijska :). Jestem w trakcie czytania książki i mam takie samo zdanie co do pierwszej. A film... Okaże się w marcu.


Część pierwsza:



Część druga:



2. "Gwiazd Naszych Wina" - jedna z nielicznych książek, która wycisnęła ze mnie łzy. Byłam pewna jednej rzeczy, ale akcja mnie zaskoczyła. Nie będę pisała o co chodzi, bo nie chce tutaj dawać żadnych spoilerów. Przyjemnie się czyta. Film trzyma się całości książki i pojawiają się bardzo fajni aktorzy (główni bohaterowie grają również w "Niezgodnej"). Wzruszający, ale pokazujący prawdę o życiu, jak okrutny bywa los. Na samotne wieczory, pod kocykiem, z kubkiem gorącej herbaty.


 


3. "Poradnik Pozytywnego Myślenia" - książka rewelacyjna! Naprawdę gorąco polecam. Można się pośmiać, przewrotność akcji zaskakująca i główny bohaterowie - intrygujący. Film - jeden z lepszych, jakie kiedykolwiek miałam okazję obejrzeć. Bradley Cooper i Jennifer Lawrence na ekranie tworzą fantastyczny duet. Film różni się od książki, kilka rzeczy zostaje pominiętych, ale przecież IDEALNIE się nie da odwzorować fabuły.




4. "Intruz" - książka niesamowicie działa na wyobraźnię. Różnego rodzaju elementy, których nie ma w świecie rzeczywistym, więc mózgownica pracuje na wysokich obrotach. Stephanie Mayer (tak, ta od "Zmierzchu") w tej książce pokazała coś intrygującego. Natomiast film... Pozostawia wiele do życzenia. Ja osobiście wybrałabym zupełnie inne elementy z książki, żeby je pokazać, no ale... Jednakowoż polecam.




5.  "Hobbit" - tą książkę można przeczytać w jeden, troszkę dłuższy wieczór. Tolkien pokazuje fantastyczny świat magii, elfów, krasnoludów, smoków i innych stworzeń. Bardzo lubię tą książkę, nie ma bardzo długich opisów, jak we "Władcy Pierścieni" czy "Silmallirionie". Tam miałam problemy, żeby przez to przebrnąć. A "Hobbit" krótki, łatwy i przyjemny. Film natomiast wywołuje u mnie odrzucenie. Cienka książeczka rozbita na trzy części, pojawiają się bohaterowie, których nie ma w fabule i trochę robiony na siłę. Dla porównania - "Władca Pierścieni" - trzy książki i każda z to nich jeden, trzygodzinny film. Preferuję bardziej "Hobbita" w formie papierowej.


Część pierwsza:


6. "Służące" - i film i książka po prostu GENIALNE! Opowiada o latach 60. ubiegłego wieku, o Stanach Zjednoczonych, gdzie panował rasizm (działalność Ku Klux Klanu). Każda szanująca się pani domu, która jest biała, zatrudniała u siebie służącą o czarnym kolorze skóry. Gosposie miały swoje toalety, nie mogły jeździć z białymi jednym autobusem... Książka przezabawna, zawiera historie wywołujące przerażenie, które nas rozbawia. Taki sam jest film. Lubię czasem sięgnąć do tego filmu, mimo że oglądałam go już mnóstwo razy.




7. "Milczenie owiec". Hannibal Lecter jest dla mnie niesamowicie intrygującą postacią. W książce ukazany jako człowiek kanibal, nie mający żadnych skrupułów, szczery, znający się na ludziach, zagadkowy, przenikliwy. Agentka Starling - młoda adeptka szkoły FBI, która jest na tropie seryjnego mordercy, który... Książka wciągająca, chce się poznać dalszy rozwój akcji. Film - zadziwiający. Mój ukochany Anthony Hopkins w roli Lectera. Film trochę przerażający, ale POLECAM!




Zapraszam na mojego Instagrama, kika (aniadospania) -> zachęcam do pisania, a przede wszystkim do komentowania i obserwacji! :)

Komentarze

  1. Film Milczenie owiec mogę oglądać cały czas :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Osobiście poza Hobbitem(którego notabene czytałam ok 10 lat temu!:O )nie czytałam innych książek, które wymieniłaś. Zazwyczaj dowiadywałam się o książkach w chwili premier/zapowiedzi filmów, a że współlokator filoman, ciągał do kina a nie lubię czytać książki, po obejrzeniu filmu to wyszło jak wyszło...:P Co do filmów, mam podobne odczucia co Ty. Zbuntowanej nie zdążę już pewnie przeczytać, ale obejrzeć obejrzę-dzięki za info, bo nie śledziłam akurat premiery tej trylogii:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam książek które wymieniłaś, ale właśnie myślałam nad zakupem kilku. Może kilka sobie od ciebie wybiorę. :3
    Zapraszam do konkursu:
    http://elizabiruta5.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

19. Polski Transplantolog.

Czy ktoś z Was, jak był mały, bawił się w lekarza i udawał, że operuje kogoś, zaszywa mu jakąś ranę czy po prostu stara się wyleczyć wyimaginowaną chorobę? Ja się tak bawiłam, a teraz na widok otwartego złamania na jakimś filmie, czy po prostu oglądając serial medyczny i widząc "wnętrzności" jest mi słabo. A ilu jest lekarzy z prawdziwego zdarzenia? Takich z powołania? Jednym niewątpliwie jest, a raczej był Zbigniew Religa. 20 listopada 1985 roku miała miejsce pierwsza udana transplantacja serca wykonana przez zespół prof. Religi w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu. 15 sierpnia tego samego roku Religa przeprowadził pierwszą operację na sercu, a kilka miesięcy później - udaną transplantologię. Jednak przełomową operacją była ta z dnia 5 listopada, dalej rok 1985. Profesor wspominał, że pamiętał każdą minutę zabiegu i dokładny jego przebieg, podobnie jak losy pierwszych pacjentów, którym przeszczepił serce. Niestety, operowany pacjent 5 listopada przeżył tylko dwa mie

47. Tatuaże - czy naprawdę są takie złe?

Kiedyś tatuaże kojarzyły się z kryminalistami, z osobami, które siedziały w więzieniu i tam sobie je zrobiły. Ale w obecnych czasach jest to już raczej postrzegane zupełnie inaczej. Każdy ma swój gust (o tym się nie dyskutuje!), każdemu się co innego podoba i coś innego można lubić. Gdyby każdy człowiek był taki sam, to chyba byłoby nudno, prawda? Zacznę może od naprawdę krótkiej historii tatuażu, która sięga czasów Starożytnego Egiptu, czasów faraonów i piramid. Badacze odkryli mumie, które mają ślady noszenia tatuaży oraz malowidła naścienne mówiące o stosowaniu techniki tatuaży 2000 lat p.n.e. W starożytnej Grecji w ten sposób "naznaczało" się szpiegów, a Rzymianie oznaczali tak niewolników i - uwaga - kryminalistów. W innych częściach świata, np. na Borneo, kobiety nosiły tatuaże na przedramionach i to miało oznaczać, że posiadają jakieś indywidualne umiejętności. Były również takie tatuaże, które odpychały choroby - znajdowały się wokół nadgarstka czy palców. T

7. Witaminki, witaminki...

Przyszłam dzisiaj do domu razem z moją siostrą, gdyż byłam po nią w szkole, i ona poprosiła mnie, żebym pomogła jej przy zadaniu domowym. Iza zasiadła do jedzenia zupy ogórkowej, a ja zaczęłam przeglądać jej książki, w poszukiwaniu lekcji do odrobienia. W elementarzu pojawiła się kolejna literka, którą Młoda miała się nauczyć pisać i to była literka N. Główną bohaterką była Natalka, która notowała sobie w notesie informacje o witaminach. Znalazłam fajny wierszyk, dzięki któremu szybko pojawił się pomysł na nowy wpis: Opowiem dzisiaj o witaminach, Które mieszkają cicho w jarzynach. Wprost z abecadła mają imiona, Potrafią wielkich rzeczy dokonać. Kwaśne bywają i bardzo małe, Lecz przyjaciółki z nich doskonałe! Słuchaj uważnie, zaraz się dowiesz,  Że gdy je zjadasz, to dbasz o zdrowie. Co mi daje witamina A? To dzięki niej zdrowe oczy mam! Co mi daje witamina B? Zdrową skórę i słodki, błogi sen! Co mi daje witamina C? Złym chorobom zawsze mówi: "