Przejdź do głównej zawartości

32. Wishlist of february.



Witam po długiej przerwie. Bez zbędnych wprowadzeń, przeprosin zarzucam nowym postem i zapewniam, że teraz blog będzie miał trochę inny charakter. Pojawią się nowe tematy, nowe pomysły, będą moje stylizacje (a myślałam, że nigdy tego nie będę robić :) no i przede wszystkim zdjęcia. Dzisiaj, tak w połowie miesiąca - wishlist. Zapraszam!

#1 Pierwsze co mi przyszło na myśl, gdy tworzyłam tą listę była książka. Chyba każdy będzie ją kojarzył - 'Zniszcz ten dziennik'.

Mam tylko nadzieję, że jak już ją dostanę w swoje ręce, to nie zrobię wszystkiego w jeden dzień. Będę się musiała postarać, coby wykazać się jak największą kreatywnością, bo przecież o to w tym chodzi. Jak ktoś z Was moi mili ją posiada, pochwalcie się swoimi pomysłami i jak teraz wygląda Wasz dziennik :). 

#2 Krążek Tove Lo - Queen of the Clouds.


Tove Lo zahipnotyzowała mnie swoim głosem w piosence 'Habits (Stay High)'. Później na YouTubie przesłuchiwałam jej piosenki i postanowiłam skupić się na jej całej płycie. I powiem szczerze, że jestem naprawdę zafascynowana jej kawałkami i gorąco zachęcam, by choć przesłuchać parę jej utworów. Polecam: Talking Body, Out Of Mind czy Thousand Miles.

#3 Nowe szkiełko do aparatu. Obiektyw Samyang 8 mm f/3.5 Aspherical IF MC Fish-eye. Niesamowity dają efekt zdjęcia robione tym obiektywem.


Gdy tylko wpadnie on w moje ręce i będę go mogła przymocować do Canona, pobawię się szkiełkiem i od razu efektami pochwalę się na blogu. Już niewiele mi brakuje, żeby go zdobyć i mam nadzieję, że w przyszłym miesiącu już się w niego zaopatrzę. Gdy ktoś jest chętny, zapraszam po prostu na Google, tam znajdziecie przykładowe zdjęcia, które zostały zrobione za pomocą tego obiektywu. KLIK

#4 Lampa błyskowa. Jak fotograficznie, to fotograficznie. Canon Speedlite 430ex II.


Miała być już dawno kupiona, ale nigdy nie było odpowiedniego momentu. Albo pieniędzy. Nie mam dużego parcia na tą lampę, lecz stwierdziłam, że warto byłoby mieć ją w torbie. Nigdy nie wiadomo, kiedy się może przydać, prawda?

#5 Koszula w kropki. Niedawno zaopatrzyłam się w czarną z białymi grochami. Myślę też, że w odwrotnym zestawieniu kolorystycznym byłaby równie świetna. 


Pracując w H&M mam możliwość monitorowania na bieżąco co pojawia się w sklepie i jeśli tylko wypatrzę chociaż podobną do tej (albo tą samą) to nie zawaham się jej kupić :). 


Co sądzicie o takim wyborze? Która z tych rzeczy Wam się najbardziej podoba? Czekam na Wasze komentarze i zapraszam do obserwowania mojego bloga, jak i zarówno Instagrama.  

Komentarze

  1. Koszula w kropki prezentuje się cudownie! Sama szykuję się na kupno takiej :)
    http://wiktoriazelmachowicz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli już mowa o Whislist, ja wypatruję aparatu podobnego do Polaroida ;)

    Pozdrawiam,
    http://swiatpandy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Też mam swoją wishlistę ale mi ją cieżko zrealizować, potrzebuję jakiejś motywacji haha
    Zapraszam do mnie :) http://blekitnypamietnik.blogspot.com/2015/02/personal.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesli chodzi o te ksiazke to napewno rozwija ona w jakia sposob kreatywnosc aczkolwiek mam wrazenie , ze przez zbyt duze spopularyzowanie nie jest juz taka atrakacyjna jaką mogla by byc gdyby nie ten efekt masowej podjary. Rowniez chcialem ja gdzies dorwac w uk ale juz nieco sie zniechecilem
    Jesli chodzi o kropki to dobry wybor! Sam zaopatrzylem sie w bluze ale w odwrotnym zestawieniu kolorystycznym :-)
    Zapraszam do siebie
    www.justcallmegino.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka "Zniszcz ten dziennik" zaczyna mnie fascynować, bo piszą o niej wszyscy... :D
    Pozdrawiam i dzięki za wizytę u nas,
    Sol
    http://turystycznyprzewodnik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam Stay High <3, ale nie zabrałam się jeszcze za całą płytę. Dzięki za cynk, teraz na pewno to zrobię.

    http://ohmykath.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy2/15/2015

    Jestem szczęśliwą posiadaczką krążka Tove Lo w wersji Deluxe i mówię że naprawdę warto kupić tą płytę, od dawna nie miałam lepszego zakupu! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę przyznać, że bardzo fajnie jest pracować w jakimś sklepie odzieżowym. ;) Można być dzięki temu na bieżąco z ciuszkami!
    Kiedyś chciałam kupić sobie "Zniszcz ten dziennik", ale jak stwierdził mój przedmówca, zrobiła się na to straszna nagonka.

    lady-aria.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam "Zniszcz ten dziennik". Jest super! :)

    http://sapphireblog1.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

19. Polski Transplantolog.

Czy ktoś z Was, jak był mały, bawił się w lekarza i udawał, że operuje kogoś, zaszywa mu jakąś ranę czy po prostu stara się wyleczyć wyimaginowaną chorobę? Ja się tak bawiłam, a teraz na widok otwartego złamania na jakimś filmie, czy po prostu oglądając serial medyczny i widząc "wnętrzności" jest mi słabo. A ilu jest lekarzy z prawdziwego zdarzenia? Takich z powołania? Jednym niewątpliwie jest, a raczej był Zbigniew Religa. 20 listopada 1985 roku miała miejsce pierwsza udana transplantacja serca wykonana przez zespół prof. Religi w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu. 15 sierpnia tego samego roku Religa przeprowadził pierwszą operację na sercu, a kilka miesięcy później - udaną transplantologię. Jednak przełomową operacją była ta z dnia 5 listopada, dalej rok 1985. Profesor wspominał, że pamiętał każdą minutę zabiegu i dokładny jego przebieg, podobnie jak losy pierwszych pacjentów, którym przeszczepił serce. Niestety, operowany pacjent 5 listopada przeżył tylko dwa mie

47. Tatuaże - czy naprawdę są takie złe?

Kiedyś tatuaże kojarzyły się z kryminalistami, z osobami, które siedziały w więzieniu i tam sobie je zrobiły. Ale w obecnych czasach jest to już raczej postrzegane zupełnie inaczej. Każdy ma swój gust (o tym się nie dyskutuje!), każdemu się co innego podoba i coś innego można lubić. Gdyby każdy człowiek był taki sam, to chyba byłoby nudno, prawda? Zacznę może od naprawdę krótkiej historii tatuażu, która sięga czasów Starożytnego Egiptu, czasów faraonów i piramid. Badacze odkryli mumie, które mają ślady noszenia tatuaży oraz malowidła naścienne mówiące o stosowaniu techniki tatuaży 2000 lat p.n.e. W starożytnej Grecji w ten sposób "naznaczało" się szpiegów, a Rzymianie oznaczali tak niewolników i - uwaga - kryminalistów. W innych częściach świata, np. na Borneo, kobiety nosiły tatuaże na przedramionach i to miało oznaczać, że posiadają jakieś indywidualne umiejętności. Były również takie tatuaże, które odpychały choroby - znajdowały się wokół nadgarstka czy palców. T

7. Witaminki, witaminki...

Przyszłam dzisiaj do domu razem z moją siostrą, gdyż byłam po nią w szkole, i ona poprosiła mnie, żebym pomogła jej przy zadaniu domowym. Iza zasiadła do jedzenia zupy ogórkowej, a ja zaczęłam przeglądać jej książki, w poszukiwaniu lekcji do odrobienia. W elementarzu pojawiła się kolejna literka, którą Młoda miała się nauczyć pisać i to była literka N. Główną bohaterką była Natalka, która notowała sobie w notesie informacje o witaminach. Znalazłam fajny wierszyk, dzięki któremu szybko pojawił się pomysł na nowy wpis: Opowiem dzisiaj o witaminach, Które mieszkają cicho w jarzynach. Wprost z abecadła mają imiona, Potrafią wielkich rzeczy dokonać. Kwaśne bywają i bardzo małe, Lecz przyjaciółki z nich doskonałe! Słuchaj uważnie, zaraz się dowiesz,  Że gdy je zjadasz, to dbasz o zdrowie. Co mi daje witamina A? To dzięki niej zdrowe oczy mam! Co mi daje witamina B? Zdrową skórę i słodki, błogi sen! Co mi daje witamina C? Złym chorobom zawsze mówi: "