Przejdź do głównej zawartości

17. Zlot.

Od 2004 roku odbywa się Motocyklowy Zlot Gwiaździsty, którego organizatorem jest Stowarzyszenie Międzynarodowy Motocyklowy Zjazd Katyński. W dniach 12-13 kwietnia na Jasnej Górze można było zobaczyć kilka tysięcy motocyklistów ze swoimi maszynami. Dzisiaj o godzinie 12 odbyła się tradycyjna Msza Święta na Jasnogórskich Błoniach. Miałam okazję widzieć, ile osób się zgromadziło w Częstochowie na swoich jakże pięknych maszynach.

Podczas zlotu, jak co roku, ma miejsce zbiórka pieniędzy dla najbiedniejszych Polaków, którzy pozostali na Kresach Rzeczypospolitej. Motocykliści również przywożą ze sobą zabawki dla podopiecznych z sierocińców na Kresach. Te zabawki trafiają do dzieci polskich, litewskich, rosyjskich, białoruskich i ukraińskich. Motocykliści nawet wożą dzieciaki na swoich motocyklach.

Historia tego wydarzenia jest dość nietypowa. Założycielem jest Wiktor Węgrzyn, który w dniu 23 czerwca 2003 roku, miał wypadek jadąc na motocyklu z Warszawy do Białegostoku.Uderzył on w wyjeżdżający z bocznej drogi samochód osobowy. Obudził się w szpitalu, po kilku dniu wróciła mu pamięć, a po tygodniu wyszedł on ze szpitala. Później dowiedział się, że jego maszyna stała się jedną, wielką kupą złomu, a on z wypadku wyszedł tylko mocno poobijany, bez złamań. Podczas rozmowy z księdzem Zdzisławem Peszkowskim powiedział, że jak tylko wyzdrowieje, wybierze się piechotą na Jasną Górę. W ciągu dalszej konwersacji wyłonił się pomysł, by zrobić zlot. Rok później, 25 kwietnia odbyła się pierwsza pielgrzymka pod nazwą "Radosne Rozpoczęcie Sezonu Motocyklowego - Zlot Gwiaździsty Jasna Góra 2004". Wtedy przyjechało tylko siedemdziesięciu motocyklistów. W kolejnych latach było ich coraz więcej. W 2005 było 300 motocykli, potem 3.000, 15.000, 23.000, 25.000, 27.000, a w 2011 35.000 motocykli i 50.000 osób na nich przyjechało. Po śmierci Patrona całej akcji, ks. Zdzisława Peszkowskiego, została zmieniona nazwa zlotu na: "Radosne Rozpoczęcie Sezonu Motocyklowego Zlot Gwiaździsty - Jasna Góra 2009 - im. ks. ułana Zdzisława Jastrzębca Peszkowskiego".

Poniżej zamieszczam kilka moich zdjęć, z tego niesamowitego zlotu. Jeszcze nigdy nie widziałam tylu pasjonatów motocyklów w jednym miejscu. Wszystko dzięki mojej cioci, która mnie wczoraj poinformowała, że jedziemy do Częstochowy, bo jest zlot.






Źródła:
http://www.rychu.erpebud.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=38:x&catid=12&Itemid=101

Komentarze

  1. Ale super, fajnie że nie dość że motocykliści mają z tego frajdę to jeszcze pomagają :)
    Pozdrawiam i zapraszam do nas NANA
    http://life-my-drug.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :) robią to dla dzieciaków - magia.

      Usuń
  2. wszystko ładnie pięknie, ale to nie 'kilka' tysięcy, a znacznie więcej. i z roku na rok przybywa, jak zresztą sama napisałaś.
    tam to się magię czuje, zwłaszcza, jak jest gorąco, a kwitnie się w skórze..
    i oczywiście najpiękniejsze 'Baranku Boży', aż ciarki przechodzą, jak słyszy się krzyk tylu motocyklów.

    no tak - i w żadnym kościele nie rozłożysz się na trawie albo moto, opierając się o kuferek.
    ach, i te cieszące się dzieci, które machają jak oszalałe!

    a swoją drogą - elegancki post. :)

    pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hm, nie wiem ile dzisiaj było, naprawdę. ja tylko szacuję ile było na Jasnogórskich Błoniach, wtedy co ja ich widziałam - czyli około kilka tysięcy. a ile im się przewinęło przez weekend - jeszcze nie wiem :)

      Usuń
  3. byłam przypadkiem, bo wpadłam na weekend do domu i nie mogłam sobie wybaczyć, że zapomniałam wziąć aparatu. ;<
    niesamowity widok, piękne maszyny, dzisiaj wracając mijały mnie węgierskie motocykle jak do domu wracali chyba. rewelacja. ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

48. 5 sposobów na dobre zorganizowanie.

Jak się zorganizować, żeby o niczym nie zapomnieć? Jak planować, byś była zadowolona? Przeczytaj moje 5 sposobów na dobre zorganizowanie i zacznij organizować sobie wszystko tak, jak tylko chcesz. 1. Określ swoje priorytety. Wyznacz sobie np. cele na dany tydzień. Ustal co masz zrobić w pierwszej kolejności, bo jest najważniejsze. Jest to istotny element, ponieważ unikniesz robienia kilku rzeczy jednocześnie i dzięki temu nie będziesz wykonywać zadań szybko, niedokładnie. Nie musisz mieć jakiejś wypasionej listy twoich zadań. Możesz ją przecież zrobić mając tylko kartkę i długopis i tak ją stworzyć, jak tylko mówi ci twoja wyobraźnia. Nazwij ją np. "TO DO LIST", "CO MAM ZROBIĆ?" "PRIO NA TEN TYDZIEŃ", no pomysłów też jest ogrom. Wywieś tylko w widocznym miejscu (lodówka, tablica w pokoju, drzwi, lustro), bądź po prostu połóż w widocznym miejscu (blat w kuchni, biurko, stół, przy którym jesz śniadanie). 2. Notuj. Jak chodziłam do liceum jeszcze,...

19. Polski Transplantolog.

Czy ktoś z Was, jak był mały, bawił się w lekarza i udawał, że operuje kogoś, zaszywa mu jakąś ranę czy po prostu stara się wyleczyć wyimaginowaną chorobę? Ja się tak bawiłam, a teraz na widok otwartego złamania na jakimś filmie, czy po prostu oglądając serial medyczny i widząc "wnętrzności" jest mi słabo. A ilu jest lekarzy z prawdziwego zdarzenia? Takich z powołania? Jednym niewątpliwie jest, a raczej był Zbigniew Religa. 20 listopada 1985 roku miała miejsce pierwsza udana transplantacja serca wykonana przez zespół prof. Religi w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu. 15 sierpnia tego samego roku Religa przeprowadził pierwszą operację na sercu, a kilka miesięcy później - udaną transplantologię. Jednak przełomową operacją była ta z dnia 5 listopada, dalej rok 1985. Profesor wspominał, że pamiętał każdą minutę zabiegu i dokładny jego przebieg, podobnie jak losy pierwszych pacjentów, którym przeszczepił serce. Niestety, operowany pacjent 5 listopada przeżył tylko dwa mie...

45. Jak zostałam narzeczoną w ciągu dwóch miesięcy...?

Nie, nie wpadliśmy na siebie przypadkiem na ulicy. Nie, nie zaprosił mnie na kawę, gdy był na zakupach u mnie w sklepie. Poznaliśmy się przez... Tindera. Miałam go poniekąd na wyciągnięcie ręki, bo to siatkarz (już były niestety), który grał w jaworznickim klubie. Także wystarczyło chodzić na mecze, może by mnie tam zauważył. Albo ja jego. Ale mi się nie chciało. Albo byłam w pracy lub szłam z kimś na piwo. Siedziałam pewnego dnia (to było lato, wakacje, nie pamiętam dokładnie czy to była końcówka lipca czy początek sierpnia) i przeglądałam Tindera. Raz w prawo, raz w lewo i tak cały czas. Pojawił się Patryk, przeciągnęłam w prawo. Potem się okazało, że on zrobił to samo i zaczęliśmy rozmawiać. Znaczy, ja napisałam pierwsza i to ja go zaprosiłam na spotkanie. Gdy czekałam na niego, siedząc na ławce z nosem w telefonie, słuchając muzyki, nie miałam pojęcia, że będę musiała dość mocno patrzeć w górę. W ostatniej chwili się zorientowałam, że Patryk zmierza w moim kierunku. Wysoki, bardzo...